Zawsze mam problem z tym, żeby storzyć coś w kolorach za którymi nie przepadam, albo użyć ich połączenia, które mi nie odpowiada, np. pomarańczowy z żółtym. To zupełnie bez sensu, bo mam świadomość, że każdemu podoba się co innego. Bardzo często jest też tak, że kiedy w końcu się przełamię i coś takiego stworzę, okazuje się że całkiem ładnie wyszło albo, nawet jeśli mi nadal się nie podoba, zachwycają się tym wszyscy znajomi. Taka jest właśnie historia tego naszyjnika. Miałam tą szklaną zawieszkę od niepamiętnych czasów i nigdy nie mogłam, się przełamać żeby coś z nią zrobić. Przez te kolory. Wydawało mi się, że nic do nich nie będzie pasować. Ale przecież to bez sensu, żeby leżała na dnie szuflady i się kurzyła tylko dlatego, że nie jest w moim typie. Do zawieszki dodałam więc inne koraliki w żółtych i pomarańczowych odcieniach, tworząć "winogronko". Dodałam jeszcze tylko drobny, krótki łańcuszek i gotowe. Powstał naszyjnik w słoneczno, wakacyjnym klimacie. Mam nadzieję, że przypadnie komuś do gustu.
Czasem trzeba się przełamać i otworzyć na nowe kolory :) Mnie na przykład często się zmienia zestaw tzw. "ulubionych kolorów" i zaczynam tworzyć rzeczy w zupełnie innej palecie. Ale nic wbrew sobie - do różowego się chyba nigdy nie przekonam :) Bardzo ładny naszyjnik! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo właśnie chyba masz rację, trzeba się przełamywać i próbować nowych rzeczy, ale nie przesadzać, żeby nie zgubić w tym wszystkim swojego stylu. Dzięki za słowa otuchy:-)
OdpowiedzUsuń