Różowa wersja szydełkowego naszyjnika miała powstać już dawno. Parę razy robiłam już nawet sznur specjalnie pod niego, ale zawsze wtedy przychodziło jakieś inne zamówienie i sznur trzeba było wykorzystać do innego projektu. Tym razem w końcu sie udało. Całe szczęście, bo już miałam wyrzuty sumienia z jego powodu. Zdjęcia wyszły wprawdzie mniej wyraźne niż zawsze, ale zwalam to na brzydką pogodę podczas sesji.
Tematu górnej belki nadal nie opanowałam, ale wierzę, że trafię w końcu na bloga jakiegoś mądrego w tej dziedzinie Pana lub Pani i wszystko stanie się jasne.